Liczba sprzedanych laptopów
od kilku lat podwajała się co roku (w 2005 na rynek trafiło ponad 300 tys. maszyn, w 2006 – 600 tys., a w 2007 – co najmniej 1,2 mln). Może nikt nie liczył, że w 2008 zostanie sprzedanych dwa razy tyle komputerów co rok wcześniej (czyli 2,4 mln), ale według powszechnych ocen miało to być 2 mln. Mniej więcej tyle właśnie maszyn znalazło się na polskim rynku (czy raczej miało się znaleźć, bo dystrybutorzy i tak nie odebrali całego zamówionego sprzętu). Jednak sprzedaż osiągnęła 1,5 mln lub niewiele więcej.Według danych producentów i agencji badawczych w ostatnim kwartale 2008 r. na rynek trafiło ponad 700 tys. notebooków. W rzeczywistości część zakontraktowanych maszyn w ogóle nie pojawiła się na półkach dystrybutorów. Problem mieli więc producenci, którzy zostali z nieodebranymi przez nich komputerami. Problem mieli też dystrybutorzy, którzy nie mogli sprzedać sprzętu i w związku z tym brakowało im środków na zakupy innego towaru. I wreszcie problem mieli resellerzy, którym dystrybutorzy zmniejszyli limity kredytowe. Nie mieli problemu tylko klienci, którzy mogli kupować sprzęt w coraz niższych cenach.

Notebook
za 2 tys.

Na początku 2008 r. co dziesiąty sprzedany notebook kosztował klienta nie więcej niż 2 tys. zł. W połowie roku co piąty, a pod koniec już co trzeci. Nie oznacza to jednak, że użytkownicy masowo zaczęli się przekonywać do tanich laptopów, choć i na takie z pewnością zawsze będzie zapotrzebowanie.

Wielu klientów potrzebuje komputera tylko po to, by mieć dostęp do Internetu i pracować z prostymi aplikacjami biurowymi – mówi Andrzej Kuźniak, szef polskiego przedstawicielstwa Toshiby. – Dla nich nowoczesne procesory i karty graficzne mają mniejsze znaczenie, więc wybierają sprzęt tani.

Jednak już od dłuższego czasu w Polsce systematycznie rósł popyt na komputery przenośne średniej klasy, które kosztowały co najmniej 2,5 tys. zł, a często powyżej 3 tys. Już w 2007 r. ponad dwie trzecie sprzedanych notebooków to były takie właśnie konstrukcje, a modele za nie więcej niż 2 tys. zł wybierało 8 proc. klientów. Tymczasem, jak wspomnieliśmy, już pod koniec zeszłego roku co trzeci, a na początku bieżącego roku co drugi komputer nie kosztował więcej niż 2 tys. zł. Dlaczego? Bo spora część tych maszyn jeszcze kilka miesięcy temu kosztowała o kilkaset złotych więcej. Ponadto od kilku miesięcy rośnie systematycznie popyt na netbooki, które kosztują niewiele ponad 1 tys. zł. Urządzenia te są przez producentów oraz agencje badawcze umieszczane w statystykach razem ze wszystkimi zwyczajnymi notebookami właśnie w grupie sprzętu kosztującego mniej niż 2 tys. zł.

Notebooki tanieją, a ich wydajność rośnie, tak przynajmniej było w zeszłym roku i na początku bieżącego, bo dystrybutorzy jeszcze wyprzedają zeszłorocznie zapasy.

Zwiększyła się pojemność pamięci RAM wykorzystywanej w notebookach. Obecnie standard to 3 – 4 GB – wyjaśnia Zbigniew Mądry, dyrektor handlowy, członek zarządu AB. – Producenci montują w notebookach dyski twarde o coraz większej pojemności. Pod koniec 2008 r. dominowały dyski o pojemności 160 i 250 GB. Komputery są również wyposażone w coraz nowsze i szybsze procesory. W popularnych notebookach sprzedawanych jeszcze w zeszłym roku coraz rzadziej preinstalowany był systemem Windows XP.

Na szczęście dla dystrybutorów zanim nastał kryzys i stagnacja na rynku notebooków, w sprzedaży były już komputery z najnowszymi platformami Intela i AMD. Gdyby producenci wprowadzili nowe komponenty, np. procesory czy chipsety płyt głównych, pod koniec roku, dystrybutorzy zostaliby z „przestarzałym” sprzętem w magazynach.

Radykalnych zmian w konfiguracjach sprzętu należy się spodziewać nie wcześniej niż w połowie roku.

Nowe ekrany

W 2009 r. w ofertach dystrybutorów pojawią się pierwsze notebooki wyposażone w matryce panoramiczne o proporcjach ekranu 16:9. Przypomnijmy, że wśród monitorów przeznaczonych do desktopów takie konstrukcje już są na rynku. Różnice w proporcjach ekranu są minimalne, ale bardzo istotne. Dzięki zastosowaniu matryc 16:9 można na ekranie uzyskać rozdzielczość Full HD, czyli 1920 na 1080 punktów i to w przypadku notebooków już z matrycą o przekątnej zaledwie 16 cali. Monitory stacjonarne o tej rozdzielczości mają co najmniej 21,5 cala. Dla sprzedających notebooki zastosowanie takich matryc wiąże się z pewną niewygodą, bo pojawi się nowa kategoria sprzętu – do listy laptopów z ekranami 13, 15 czy 17 cali dojdą nowe: 13,4, 15,6, 16 i 17,3 cala.

Poza nowymi ekranami w bieżącym roku pojawią się też kolejne generacje platform mobilnych od Intela i AMD. Nowym elementem będzie też koprocesor wspomagający przetwarzanie obrazu, który będzie szczególnie przydatny w notebookach z matrycami o najwyższej rozdzielczości, czyli HD. Upowszechnią się też coraz wydajniejsze karty graficzne wyposażone nawet w 1 GB pamięci RAM.

Konsolidacja

W zeszłym roku nastąpiły istotne zmiany w udziałach producentów notebooków w rynku. Największą jest to, że Acer, lider z kilkuletnim stażem, spadł w 2008 r. na trzecie, a w ostatnim kwartale zeszłego roku nawet na czwarte miejsce. Tu koniecznie trzeba zaznaczyć, że kolejność graczy na liście została ustalona według ich deklaracji sprzedaży, które niejednokrotnie zawierają informacje nie o faktycznym udziale w sprzedaży sprzętu, który trafił do klientów, ale o liczbie urządzeń sprowadzonych czy jedynie zakontraktowanych. Nie ulega jednak wątpliwości, że na pierwsze miejsce awansował dotychczasowy wicelider, czyli HP. Dużą niespodzianką były też wyniki Toshiby. Ten niegdysiejszy lider, który od kilku lat pozostawał w cieniu największych, jeszcze w 2004 r. znajdował się na czwartym miejscu w Polsce, w 2008 awansował już na drugie. Swoją pozycję sprzed roku – trzecią – utrzymał Asus. Do grona największych aspiruje też Samsung, który rozpoczął sprzedaż komputerów przenośnych zaledwie w marcu 2008 i ze sprzedażą w całym roku 66,6 tys. notebooków znalazł się na ósmym miejscu z ponad 3-proc. udziałem w rynku. Na liście najważniejszych producentów są też MSI oraz Sony.

Wygląda na to, że w 2009 r. najwięksi będą jeszcze więksi, a lista liczących się dostawców będzie coraz krótsza. W zeszłym roku z ofert sprzedawców zniknęły notebooki Maxdaty, w tym roku wycofanie się ze sprzedaży tego sprzętu ogłosił koreański koncern LG. Znacznie spadły też udziały jednego z najważniejszych graczy – FSC, ale producent nie składa broni.

W przypadku notebooków ostatni rok dla FSC był bardzo ciężki, przede wszystkim z powodu plotek dotyczących sprzedaży firmy – twierdzi Adam Dyszkiewicz, Product Manager w FSC. – Obecnie wiemy już, że Fujitsu, 100-procentowy udziałowiec i właściciel od kwietnia, utrzyma w ofercie notebooki i desktopy, co zostało już potwierdzone w zaakceptowanych roadmapach.

2009 r.
– jaki będzie?

W oficjalnych komentarzach producenci i dystrybutorzy zapewniają, że wielkości rynku w tym roku przewidzieć nie sposób. Ale poza oficjalnymi komentarzami nastroje są bardzo minorowe. Według najbardziej optymistycznych wypowiedzi w 2009 r. zostanie sprzedanych tyle samo notebooków, co w 2008. Według umiarkowanych pesymistów sprzedaż zmniejszy się o 10 – 20 proc. Niektórzy utrzymują, że jeśli rynek skurczy się o 30 proc., i tak nie będzie najgorzej… Wszyscy jednak zgadzają się, że w pierwszym półroczu nie ma co liczyć na jakikolwiek wzrost sprzedaży. Wprawdzie w styczniu i w lutym, według wstępnych podsumowań, zostało sprzedanych mniej więcej tyle samo notebooków, co w pierwszych dwóch miesiącach 2008 r., nikt nie ma jednak wątpliwości, że klienci kupują po 2 tys. zł laptopy z ubiegłorocznych zapasów magazynowych, wiedzą bowiem, że te same komputery z nowych dostaw mogą kosztować nawet o połowę więcej.

Prawdę o tym, jaki będzie ten rok, poznamy, gdy ceny notebooków będą liczone po kursie euro na poziomie 4,6 zł, a nie 3,4 zł. Producenci mają jednak nadzieję, że spodziewana mniejsza sprzedaż notebooków zostanie zbilansowana rosnącym popytem na netbooki, ale obrót, a więc i zysk ze sprzedaży tych produktów, będzie mniejszy niż w przypadku typowych komputerów przenośnych.

Niemal wszyscy dostawcy i dystrybutorzy twierdzą, że najważniejszym momentem tego roku będzie III kwartał i początek roku szkolnego. Wtedy najwcześniej można będzie oczekiwać wzrostu sprzedaży, o ile w ogóle nastąpi.