W tym, jak kształtowały się ceny walut w październiku br., opowiadać chyba nie trzeba. Dość wspomnieć, że na początku miesiąca dolar kosztował niespełna 2,4 zł, a pod koniec 3,1 zł. Wzrost, jak nietrudno policzyć, wyniósł prawie 30 proc. Podobnie zdrożały walory szwajcarskie, nieco mniej euro. Oczywiście dystrybutorów najbardziej dotknęły gigantyczne wzrosty wartości dolara. W ciągu ostatnich dwóch lat wszyscy przyzwyczaili się już, że jeśli cena dolara się zmienia, to jest to raczej tylko ruch ku dołowi, co pozwala odpowiednio ustalić politykę zakupów. Z pewnością wielu prezesów czy dyrektorów handlowych przedsiębiorstw pamięta czasy, gdy sztuka handlu polegała na przewidywaniu zmian cen walut. Nic dziwnego, jeśli marża dystrybutora wynosi kilka procent, trafne określenie kursu dolara na parę dni naprzód może przynieść duży wzrost zysków. Przez długi czas zmiana wartości dolara o 5 proc. w skali miesiąca była uznawana za niemałą, jednak w październiku 2008 r. amerykańska waluta drożała nawet o 5 proc. tylko w ciągu jednego dnia.
Jest wielce prawdopodobne, że w najbliższej przyszłości dystrybutorzy tak będą kalkulować ceny sprzedaży komponentów, by zabezpieczyć się przed tak radykalnymi zmianami na rynku walut. Wprawdzie pod koniec października dolar już taniał, ale – jak pokazują doświadczenia ostatnich tygodni – nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutro…