Minister odbierze prawa autorskie firmom IT
Minister sprawiedliwości będzie mógł odbierać dostawcom oprogramowania prawa autorskie - według nowej ustawy. Branża bije na alarm.

Sejm uchwalił nowelizację ustawy o sądach powszechnych, która jak wyjaśnia resort sprawiedliwości, ma usprawnić działanie sądów. Jeden z nowych przepisów przewiduje nie znaną dotąd innowację – możliwość przejęcia przez Państwo autorskich praw majątkowych do oprogramowania, używanego w systemach sądowych.
Nowy przepis sformułowano w ten sposób:
"Art. 175f. § 1. Minister Sprawiedliwości może, w drodze decyzji, przyznać Skarbowi Państwa uprawnienia wynikające z autorskich praw majątkowych do programu komputerowego obsługującego sądowe systemy informatyczne, zwanego dalej „programem komputerowym", w zakresie niezbędnym do wykonywania zadań sądów."
Dalej wyjaśniono, że "decyzja może zostać wydana, jeżeli zagrożona jest sprawność działania lub ciągłość funkcjonowania programu komputerowego lub systemu teleinformatycznego wykorzystującego program komputerowy, lub jeżeli zapewnienia ich sprawności działania lub ciągłości funkcjonowania wymaga ważny interes państwa lub dobro wymiaru sprawiedliwości, a porozumienie w tym zakresie z osobą, której przysługują autorskie prawa majątkowe do programu komputerowego, napotyka przeszkody."
W takim razie resort będzie miał mocniejszą pozycję w negocjacjach z firmą informatyczną – może co najmniej zagrozić jej odebraniem praw autorskich do software'u.
Zgodnie z uchwalonym przez Sejm projektem decyzja o przekazaniu praw autorskich władzom może zostać wydana pod rygorem natychmiastowej wykonalności. Minister może także zażądać wydania dokumentacji i kodów źródłowych. W takiej sytuacji ustawa przewiduje wynagrodzenie dla osoby, która ma autorskie prawa majątkowe do oprogramowania. Szef resortu sprawiedliwości ustali jego wysokość w drodze decyzji, po zasięgnięciu opinii biegłego. Czas korzystania z uprawnień nabytych w ten sposób nie może być dłuższy niż 20 lat.
"Wynagrodzenie wyczerpuje wszelkie roszczenia osoby, której przysługują majątkowe prawa autorskie do programu komputerowego" – zaznacza ustawa. Pozwala to na dalszą odsprzedaż czy modyfikację oprogramowania.
Na pocieszenie dodano, że decyzja ministra o przejęciu praw autorskich do oprogramowania przez Państwo nie będzie ostateczna. Podlega zaskarżeniu do sądu powszechnego.
Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji jeszcze na etapie projektu krytykowała pomysł wywłaszczania, argumentując, że stwarza on ogromne ryzyko dla dostawców oprogramowania i może ich skutecznie zniechęcić do współpracy z administracją.
"Wprowadzenie tego przepisu istotnie podnosi ryzyko jakichkolwiek kontraktów zawieranych z administracją publiczną na stworzenie lub udostępnienie oprogramowania komputerowego obsługującego sądowe systemy informatyczne. Wprowadzona przepisem możliwość przejęcia przez Skarb Państwa majątkowych praw autorskich do oprogramowania (w nieprecyzyjnie określonych sytuacjach) stwarza ogromne ryzyko dla wykonawców, które musi się odbić znacząco na oferowanych w przyszłości cenach."
PIIT dzieli się także obawami o prawidłowe funkcjonowanie rynku pod nową ustawą. Alarmuje, że nowy przepis łamie umowy i może prowadzić do korupcji.
"Zastosowanie przepisów do oprogramowania obecnie użytkowanego, stanowić będzie rażące naruszenie umów, na podstawie których oprogramowanie to jest udostępniane. Przepis ma także zdecydowanie charakter korupcjogenny, gdyż pozostawia, w zasadzie swobodną decyzję o uwłaszczeniu oprogramowania (wartego często wiele milionów złotych) w rękach urzędników." – ostrzega izba branżowa. Można obawiać się również precedensu – projekt dotyczy oprogramowania sprzedanego sądom, ale nie można wykluczyć, że za przykładem ministerstwa sprawiedliwości pójdą inne resorty.
Projektem ustawy zajął się Senat. Komisja senacka wnioskuje o jego przyjęcie bez poprawek.
Podobne aktualności
„Niebieski guzik” ma położyć kres dyskryminacji Polaków w e-handlu
Minister sprawiedliwości chce wprowadzenia unijnych przepisów, które umożliwią Polakom bezproblemowe zakupy w zachodnich e-sklepach. Na razie wiele z nich odmawia obsługi klientów ze wschodniej Europy.