Tomasz Z. ma 2 zarzuty prokuratorskie: przekazania Andrzejowi M., byłemu dyrektorowi CPI 1,6 mln zł w gotówce i 110 tys. zł w postaci sprzętu komputerowego, audio, wideo. Ponadto oprócz wręczonych łapówek Tomasz Z. miał obiecać Andrzejowi M. kolejne 2,5 mln zł. Zarzuty dotyczą okresu, gdy były szef CPI nadzorował kontrakty IT w Komendzie Głównej Policji. Zdaniem śledczych łapówki nie wiązały się z uzyskaniem konkretnego zlecenia, chodziło raczej o budowanie przychylności urzędnika, który rozdawał karty w wartych grube miliony zamówieniach publicznych.

Tomasz Z. pracował w HP do 2010 r. (czyli odszedł przed wybuchem infoafery, która wyszła na jaw w końcu 2011 r.). W 2012 r. został aresztowany.

W 2014 r. centrala koncernu w ramach ugody z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości przyznała, że w Polsce dochodziło do praktyk korupcyjnych. HP zapłaciło w związku z tym w USA 108 mln dol. kary.

W dniu 16 lutego warszawski Sąd Okręgowy skazał Andrzeja M. na 4,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 8 lat. Karę złagodzono, bo były szef CPI poszedł na współpracę ze śledczymi. Wskazał wspólników przekrętów. Dobrowolnie poddał się karze (wraz z nim kilku jego krewnych). Wyrok nie jest prawomocny, ale żadna ze stron nie zamierza wnieść apelacji.

Razem z Tomaszem Z. w kolejnym procesie będzie sądzona teściowa Andrzeja M., Małgorzata K., była pracownica banku, a także Karolina J., za kadencji M. szefowa zespołu promocji CPI. Następny oskarżony to Marek D., który zdaniem prokuratury łamiąc prawo przyjął rzeczy znacznej wartości.

Andrzej M. będzie świadkiem w tym procesie. Po wyroku według PAP „mózg infoafery” stwierdził, że być może poszuka pracy za granicą (sąd cofnął mu zakaz opuszczania kraju).