Jeden z byłych regionalnych dyrektorów Microsoftu, Yasser Elabd, twierdzi, że dawano łapówki za transakcje w krajach Bliskiego Wschodu i Afryki.

Utrzymuje, że w 2016 r. wykrył taką sytuację związaną ze sprzedażą w jednym z krajów afrykańskich. Łapówka miała wynosić 40 tys. dol. Zgłosił sprawę. Został jednak zwolniony w 2018 r., po 20 latach pracy w koncernie. Twierdzi, że ma informacje o podobnych nadużyciach od innych osób z firmy. Zwolniono co najmniej kilku pracowników Microsoftu – twierdzi.

Microsoft: sprawa nie jest nowa

Z kolei według wiceprezes firmy, Becky Lenaburg, nagłośniona sprawa nie jest nowa. Chodzi według niej o nadużycia sprzed lat, którymi koncern już się zajmował.

Koncern przyznał w minionym tygodniu, że zwolnił niektórych pracowników w regionie w związku z informacjami o korupcji. Zakończył też współpracę z niektórymi partnerami.

Amerykańskie władze nie wszczęły dochodzenia

Z kolei sygnalista twierdzi, że amerykańskie władze upoważnione do badania takich spraw (departament sprawiedliwości i nadzór giełdowy – SEC) odmówiły wszczęcia dochodzenia. Tłumaczenie urzędów miało być takie, że pandemia uniemożliwiła zebranie dowodów – utrzymuje Elabd. SEC nie komentuje tematu.

Jak mieli korumpować

Według byłego dyrektora mechanizm korupcji był możliwy dzięki zmowie przedstawiciela Microsoftu, partnera i decydenta po stronie klienta. Otóż decydent zwracał się do Microsoftu o przyznanie rabatu. Udzialono go, ale klient i tak płacił pełną stawkę. Rabat dzielono między uczestników zmowy: pracownika Microsoftu, partnera i decydenta (często według sygnalisty był to urzędnik).

Jak to było na Węgrzech

Dla przypomnienia amerykański departament sprawiedliwości oraz SEC nie odpuściły Microsoftowi sprawy korupcyjnej na Węgrzech. W 2019 r. koncern zgodził się zapłacić 25 mln dol. w sprawie, w którą zamieszany był ówczesny szef lokalnego oddziału koncernu.

Otóż według ustaleń węgierski oddział Microsoftu przyznawał zniżki partnerom na swoje licencje, a ci pod stołem przekazywali kwoty upustu urzędnikom zatwierdzającym umowy sprzedaży. Umowa z klientem opiewała na pełną stawkę.

Prezes Microsoftu Brad Smith wyraził wówczas „rozczarowanie i zawstydzenie” ujawnionymi praktykami i zapewnił, że firma nie toleruje pracowników i partnerów łamiących zasady uczciwości w biznesie.