Pod koniec października br. uprawomocnił się wyrok bydgoskiego sądu w sprawie Tigrana T. z Armenii, który w 2005 roku został skazany na dwa lata więzienia (w zawieszeniu na trzy lata) za sprzedaż nielegalnych programów i gier komputerowych oraz pirackich kopii filmów i nagrań muzycznych. Prawie rok później, a więc w trakcie warunkowego zawieszenia, Tigran T. został ponownie przyłapany na tym samym przestępstwie.

Postępowanie przeciwko 26-letniemu Armeńczykowi, który jest od lat doskonale znany bydgoskiej policji, zostało wszczęte w wyniku regularnych kontroli na bazarze w Bydgoszczy. Za pierwszym razem Tigran T. wpadł podczas nielegalnej sprzedaży na targowisku 'Chemik’ przy pl. Piastowskim, a za drugim – na terenie targowiska miejskiego przy ul. Śniadeckich. Podczas pierwszego i drugiego zatrzymania znaleziono przy nim łącznie (oprócz pirackich kopii filmów i muzyki) ponad 270 płyt DVD z podrobionym oprogramowaniem (m.in.: Adobe, Microsoft i Symantec) i grami komputerowymi o wartości powyżej 111 tys. zł.

Po raz
pierwszy
w Polsce

To pierwszy w Polsce przypadek skazania na karę więzienia za tego rodzaju przestępstwo.

Można się spodziewać, że również nieostatni – mówi Bartłomiej Witucki, rzecznik prasowy BSA w Polsce. – Powinien więc być przestrogą szczególnie dla osób, wobec których orzeczono już warunkowe zawieszenie wykonania kary i które, sądząc, że im się upiekło, kontynuują działalność przestępczą.

Według rzecznika BSA sprawa Tigrana T. jest warta uwagi nie tylko dlatego, że to pierwszy w Polsce przypadek kary więzienia za tego rodzaju czyny.

Sprawa Tigrana T. dowodzi, że wyrok w zawieszeniu to nie tylko grożenie palcem – podkreśla Bartłomiej Witucki. – To także realne ryzyko, że kontynuowanie przestępczego procederu prowadzi wprost za kratki. Wyrok bydgoskiego sądu dowodzi, że naiwnością jest przekonanie, że drugi raz nie zostanie się złapanym.

Wtóruje mu Krzysztof Janiszewski, Antypiracy Manager w polskim oddziale Microsoftu.

Mimo powszechnego przekonania o niskiej szkodliwości piractwa okazuje się, że jednak za handlowanie nielegalnym oprogramowaniem można trafić do więzienia – mówi. – Niech ten wyrok będzie przestrogą, zwłaszcza dla tych, którzy sprzedają nielegalne, często dobrze podrobione oprogramowanie – dodaje Krzysztof Janiszewski.

Pomaga
na trochę

Czy skuteczność działań sądów i policji rzeczywiście odstrasza od handlowania nielegalnym oprogramowaniem?

Po każdej głośnej wpadce handlarze pirackim oprogramowaniem na jakiś czas ograniczają nielegalną działalność. Tak było np. po zamknięciu firmy z warszawskiej Ochoty, w której w sierpniu br. policja znalazła ponad tysiąc płyt z pirackimi kopiami Windows XP.

Po akcji na Ochocie i doprecyzowaniu (przez Microsoft – przyp. red.) zasad współpracy z portalami aukcyjnymi nielegalnych aukcji jest zdecydowanie mniej – mówił Krzysztof Janiszewski w wywiadzie 'Piraci ostatnio przycichli’ opublikowanym w CRN Polska 20/2008. – Dziś w zasadzie nie ma nic, do czego można by się przyczepić. Wygląda na to, że i portale aukcyjne sprawniej blokują podejrzane oferty, a i piraci trochę przycichli – dodawał.

W myśl prawa, jeśli handel nielegalnym oprogramowaniem stanowi stałe źródło dochodu lub też sprawca organizuje działalność przestępczą (albo nią kieruje), sąd może orzec karę pięciu lat pozbawienia wolności. Prócz tego sąd może nakazać mu zapłatę w potrójnej wysokości należnego wynagrodzenia na rzecz pokrzywdzonych twórców.

Zgodnie z polskim prawem autorskim, jeśli ktoś handluje nielegalnym oprogramowaniem o wartości przykładowo 100 tys. zł, a z co najmniej taką wartością mamy zwykle do czynienia w wypadku handlu pirackimi płytami, to musi się liczyć z obowiązkiem zapłacenia kary w wysokości 300 tys. zł – mówi Bartłomiej Witucki.

Krzysztof Janiszewski z kolei zwraca uwagę na fakt, iż wyrok w zawieszeniu jest przecież wyrokiem skazującym – zostaje wpisany do kartoteki skazanego, uniemożliwia ubieganie się o pewne stanowiska i ogranicza możliwości działania w uczciwym biznesie.

18 tysięcy zamkniętych aukcji na świecie

Według statystyk BSA (powołującego się na raport Ministerstwa Kultury) w 2007 roku w Polsce wszczęto ponad 4 tys. postępowań karnych w związku z naruszeniem praw autorskich. Według policyjnych danych w 2008 roku doszło w Polsce do ponad 8 tys. przestępstw przeciwko prawom własności intelektualnej (prawo autorskie i prawo własności przemysłowej).

Z raportu BSA na temat piractwa internetowego wynika, że korzystanie z nielegalnego oprogramowania przynosi użytkownikom więcej szkód niż pożytku. Narażają się oni na utratę danych, zainfekowanie wirusami czy awarię systemu.

We wszystkich krajach, w których BSA realizuje swój program antypiracki – w tym i w Polsce – prowadzone są działania zmierzające do zamykania aukcji z ofertami sprzedaży nielegalnego oprogramowania – mówi Bartłomiej Witucki.

W ramach walki z piractwem internetowym BSA w pierwszej połowie 2008 roku doprowadziło do zamknięcia na świecie ponad 18 tys. aukcji, za pośrednictwem których sprzedano 45 tys. pirackich kopii wartych łącznie 22 mln dol. To trzykrotnie więcej niż w analogicznym okresie 2007 roku.

Najwięcej aukcji z nielegalnym oprogramowaniem (ponad 15 tys.) zamknięto w USA, Wielkiej Brytanii (ponad
1,3 tys.), Australii (ponad 300) i Kanadzie (ponad 250). Niestety, BSA nie dysponuje danymi dotyczącymi aukcji zamkniętych w tym czasie w Polsce.

Od września do końca października br. doprowadziliśmy do zamknięcia ok. 150 takich aukcji w Polsce – mówi Bartłomiej Witucki.

Polski nie ma wśród dziesięciu krajów, w których doszło do zamknięcia największej liczby aukcji w pierwszym półroczu 2008 roku, więc wygląda na to, że ostatnio BSA nasiliło swoją działalność w naszym kraju. Bartłomiej Witucki przyznaje, że polski oddział BSA dopiero niedawno zaczął skuteczniej współpracować z portalami aukcyjnymi.

Czas pokaże, czy przykład Tigrana T. da piratom do myślenia i czy w Polsce rzeczywiście zmniejszy się skala handlu nielegalnym oprogramowaniem.