Projekt ustawy o Narodowym Instytucie Audiowizualnym, który ma odpowiadać za stworzenie archiwum, mówi o tym, że producenci i importerzy mają odprowadzać 1 proc. ceny odtwarzaczy, odbiorników i czystych nośników na rzecz digitalizacji dorobku polskiej kultury. Przedsiębiorcy nie mają wątpliwości, że cel jest szczytny, irytuje ich jednak, że autorzy nowych przepisów chcą przerzucić koszty jego realizacji na branżę. Jeśli przepisy wejdą w życie, producenci i importerzy zostaną obciążeni kolejnym podatkiem. Dzisiaj finansują już system zbiórki i recyklingu zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego (choć miały ich w tym wspierać gminy), odprowadzają także do tej pory budzące kontrowersje opłaty na rzecz artystów.

 

Spokojnie, to na razie tylko projekt

Nowe przepisy przygotowuje zespół ds. digitalizacji złożony m.in. z przedstawicieli Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Narodowego Instytutu Audiowizualnego, a także Instytutu Sztuki Filmowej. Projekt ustawy miał być gotowy na początku października 2009 r. – Dopiero wtedy się przekonamy, jaka będzie ostateczna wersja projektu, czyli punktu wyjścia do dalszej dyskusji – tłumaczyła pod koniec września 2009 r. Athina Theodosjadu, rzeczniczka Narodowego Instytutu Audiowizualnego. – W tej chwili oprócz opłat od producentów i importerów przewidzianych jest kilka innych sposobów finansowania cyfrowego archiwum.

Instytut miałby być wspomagany m.in. środkami z budżetu państwa, a także funduszami UE. Na realizację programu digitalizacji w latach 2009 – 2020 przewidziano 2,8 mld zł, z czego większość – 2,3 mld zł, ma pochodzić z państwowej kasy, 285 mln zł ze środków unijnych, a 260 mln zł z „innych źródeł finansowania”. Tutaj właśnie należałoby umiejscowić środki pochodzące od producentów i importerów. ZIPSEE (Związek Importerów Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego Branży RTV i IT) szacuje, że wartość sprzętu podlegającego opłatom na rzecz archiwum, który znajduje się obecnie w sprzedaży, wynosi 28 mld zł. Jeden procent od tej kwoty to 280 mln zł i tyle właśnie przedsiębiorcy odprowadziliby na konto Narodowego Instytutu Audiowizualnego, gdyby przepisy weszły w życie. Z nawiązką pokrywa to założenia planu digitalizacji na najbliższe 10 lat dotyczące „innych źródeł finansowania”.

 


TOMASZ PARTYKA

dyrektor Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego Branży RTV i IT

Coraz częściej producenci, importerzy i dystrybutorzy sprzętu RTV i IT w Polsce zamiast o wzrost swoich dochodów muszą się martwić o państwową kasę. Kolejne opłaty i parapodatki zabierają coraz większą część i tak niskich marż, co może doprowadzić do zachwiania zasad konkurencyjności branży. Wciąż jeszcze wielu graczy na rynku nie zdaje sobie do końca sprawy z faktu, że branża RTV i IT nie tylko wnosi opłaty na rzecz ochrony środowiska, ale też wspiera w różny sposób kulturę w kraju. I nie mówimy tu o istniejącym od wielu lat sponsoringu i mecenacie, którym zajmuje się wiele polskich firm.

Obecnie producenci i importerzy sprzętu RTV i IT oraz czystych nośników odprowadzają na rzecz „kultury” do 3 proc. wartości sprzedaży w związku z ustawą o prawach autorskich. Ma to być swego rodzaju rekompensata za tzw. dozwolony użytek (tzn. kopiowanie plików do własnych celów) dla autorów utworów audio, wideo oraz tekstów naukowych i literackich. Kolejny podatek, w żaden sposób niekonsultowany z branżą, może mieć ogromny wpływ na rentowność i tak już działających w niektórych przypadkach na skraju opłacalności przedsiębiorstw wprowadzających na polski rynek urządzenia elektroniki użytkowej.

O wszystkich tych problemach i zagrożeniach oraz o tym, jak się do tego wszystkiego przygotować i jak temu zapobiegać, będziemy mówić na konferencji dla producentów, importerów i dystrybutorów sprzętu RTV i IT, którą planujemy na 25 listopada 2009 r. Szczegóły dotyczące udziału w niej można znaleźć na stronie www.zipsee.pl.

 

Musimy zewrzeć szyki i ostro przeciwstawić się zakusom autorów nowej ustawy – nawołuje Tomasz Partyka, dyrektor ZPISEE. – Po raz kolejny ustawodawcy robią wszystko, by przerzucić koszty na przedsiębiorców i uniknąć wydatków z państwowego budżetu. Rozumiem, że mamy w tej chwili kryzys, ale tak nie może być.

Przedstawiciel ZPISEE ma żal, że autorzy projektu ustawy w ogóle nie skonsultowali z przedsiębiorcami pomysłu finansowania cyfryzacji utworów. W narodowym Instytucie Audiowizualnym usłyszeliśmy jedynie, że „projekt ustawy będzie przedmiotem dyskusji i zespół, który go przygotowywał, jeszcze zasięgnie opinii zainteresowanych stron”.

Pod koniec września, gdy powstawał niniejszy tekst, trwał właśnie Kongres Kultury Polskiej, który skutecznie zaabsorbował środowisko kulturalne. Na tyle, że nie uzyskaliśmy ani od przedstawicieli ministerstwa, ani od reprezentantów Narodowego Instytutu Audiowizualnego odpowiedzi na pytanie, czy autorzy projektu przewidują alternatywne – w stosunku do nałożenia opłat na producentów i importerów – możliwości pozyskiwania funduszy na digitalizację. Nie udało się nam również dowiedzieć, w jaki sposób uzasadniają pomysł obarczania przedsiębiorców kosztami stworzenia archiwum. W końcu co ma piernik do wiatraka, czyli dochody ze sprzedaży sprzętu RTV, AGD i IT do cyfryzacji nagrań audiowizualnych?

 

PRZYMUSOWA OPŁATA 1 PROCENTA NA KULTURĘ

Zapis dotyczący opodatkowania producentów i importerów odtwarzaczy, odbiorników i czystych nośników umieszczony w projekcie ustawy o Narodowym Instytucie Audiowizualnym głosi:

„1. Producenci i importerzy urządzeń służących do odbioru lub odtwarzania utworów audiowizualnych lub audialnych oraz producenci i importerzy czystych nośników służących do cyfrowego zwielokrotniania tych utworów zobowiązani są do uiszczania na rzecz Instytutu opłat w wysokości 1 proc. kwoty należnej z tytułu sprzedaży tych urządzeń i nośników.

2. Wpłaty te stanowią koszty uzyskania przychodów w rozumieniu przepisów o podatku dochodowym, w dacie ich poniesienia.

3. Właściwe miejscowo urzędy skarbowe i urzędy kontroli skarbowej kontrolują prawidłowość realizacji obowiązków określonych w ust. 1 przez podmioty zobowiązane, stosując odpowiednio przepisy ustawy – Ordynacja podatkowa”.

 

Argument Narodowego Instytutu Audiowizualnego, że wszyscy producenci elektroniki użytkowej korzystają na filmach, programach telewizyjnych i radiowych, jest co najmniej kontrowersyjny – ocenia Tomasz Partyka z ZIPSEE. – Sugeruje bowiem, że bez cyfrowych archiwów obywatele nie mają dzisiaj co oglądać, odtwarzać, słuchać, że aktualna oferta kulturalna jest pozbawiona wartości. Idąc tym tropem, należy założyć, że digitalizacja dorobku polskiej kultury natychmiast podniesie znacząco sprzedaż telewizorów i odtwarzaczy DVD.


 

IRENEUSZ DĄBROWSKI

prezes zarządu Tech Daty

Na każdy podatek reagujemy wszyscy tak samo, czyli negatywnie. Wprowadzenie kolejnego oznacza, że państwo będzie wspierać szarą strefę, w której funkcjonują przedsiębiorstwa niewywiązujące się ani z opłat związanych z prawami autorskimi, ani z opłat dotyczących ochrony środowiska. Nie będą one rzecz jasna zawracały sobie głowy płaceniem podatku na rzecz cyfryzacji archiwum dorobku polskiej kultury. Wszystkie opłaty i podatki uwzględnione są w cenach detalicznych produktów, w tej chwili wyższych o dobre kilka – kilkanaście procent, niż mogłyby być, gdyby nie obciążenia.

Uchwalenie przepisów, które nakazują przedsiębiorcom wnoszenie określonych opłat na określony cel, to chwyt ulubiony przez urzędników. Aż dziw, że jeszcze nikt nie wpadł na to, że w cenie wyrobów można zawrzeć abonament radiowo-telewizyjny. Mógłby wynosić na przykład 15 proc. wartości urządzenia. Telewizja Polska i Polskie Radio miałoby wtedy swoją misję, a rzesza urzędników – co robić i co dzielić.

Temat wykorzystania opłat w tej chwili ściąganych (prawa autorskie i recykling zużytego sprzętu elektrycznego oraz elektronicznego) jest znany nie od dziś. Z łatwością mogę wskazać kilku autorów książek, którzy od wielu lat nie otrzymali ani grosza od Polskiej Książki i od Kopipolu, które w imieniu artystów pracowicie zbierają pieniądze. Co z nimi robią? Ano wypłacają sobie pensje, zatrudniają lobbystów, starających się na wszelkie sposoby zwiększać przychody z opłat autorskich, oraz prawników, którzy walczą z przedsiębiorcami w sądach powszechnych. My, przedsiębiorcy, nie mamy po prostu na to czasu, jesteśmy zajęci robieniem biznesu. Oprócz opłat autorskich uiszczamy inne podatki: CIT, VAT, wypłacamy pracownikom pensje, które są również opodatkowane. Słowem – przedsiębiorcy wytwarzają wartość dodaną, wnoszą swój wkład do państwowego budżetu, w przeciwieństwie do organizacji reprezentujących autorów.

 

Podatek napompuje szarą strefę

Przedsiębiorcy przyjęli z mieszaniną rezygnacji i oburzenia wiadomość o tym, że w niedługiej perspektywie będą musieli (o ile przepisy wejdą w życie) rozliczać się z kolejnego podatku. Wszak dźwigają już jarzmo innych obciążeń związanych z realizacją ważnych społecznie celów. Najbardziej branży doskwiera 3-proc. podatek od nośników i urządzeń do kopiowania odprowadzany na rzecz artystów (nie wiadomo, jak te fundusze są wykorzystywane, bo organizacje reprezentujące autorów skrzętnie ukrywają te informacje), a także obowiązujące od niedawna obciążenia dotyczące systemu zbiórki i recyklingu zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych. Zdaniem przedsiębiorców nowy podatek spowoduje, że rozrośnie się szara strefa – firm, które będą uniknąć odprowadzania jakichkolwiek opłat. Rzeczywiście, z naszej internetowej ankiety wynika, że jedna piąta czytelników biorących w niej udział nie wywiązuje się z opłat autorskich, odprowadza je jedynie 8 proc. naszych respondentów.

Wprowadzenie kolejnych obciążeń podatkowych dla importerów i sprzedawców sprzętu może prowadzić do nasilenia się zjawiska nielegalnego importu, bo w ten sposób można uzyskać przewagę nad przedsiębiorcami legalnie sprowadzającymi sprzęt, którzy będą musieli doliczyć wszelkie opłaty i obciążenia do ceny detalicznej produktu – twierdzi Paweł Śmigielski, dyrektor regionalny na Europę Środkową i Wschodnią w Kingston Technology.

 


PAWEŁ ŚMIGIELSKI

dyrektor regionalny na Europę Środkową i Wschodnią w Kingston Technology

Projekt, jakim jest stworzenie cyfrowego archiwum dorobku polskiej kultury, jest niewątpliwie ważny i dobrze, że podjęto w tej sprawie decyzję. Jednak wprowadzenie kolejnych obciążeń podatkowych dla importerów i sprzedawców sprzętu w celu częściowego sfinansowania związanych z tym kosztów odbije się negatywnie na kondycji finansowej tych przedsiębiorstw. Więcej, może doprowadzić do wzrostu nielegalnego importu. Wtedy wpływy z podatków odprowadzanych do budżetu państwa się zmniejszą, a zapewne nie takie są intencje ustawodawcy. Moim zdaniem projekt digitalizacji powinien zostać sfinansowany z budżetu państwa, co oznacza, że wszyscy podatnicy ponosiliby koszty stworzenia archiwum. Wszyscy jednak korzystaliby z jego zasobów. Można również pomyśleć o pozyskaniu sponsorów, którzy pomogliby finansować budowę archiwum. Obawiam się jednak, że w obecnej sytuacji budżetowej Polski pojawiają się duże naciski na przerzucenie części kosztów na przedsiębiorców, czyli na tych, którzy wprowadzają do obrotu sprzęt IT oraz RTV. Dlatego mam nadzieję, że przedstawiciele tych branż będą mogli wyrazić swoje opinie na temat projektu i pozostaje mi wierzyć, że ich głosy zostaną uwzględnione przez twórców ustawy.

 

Ustawa może spowodować pogłębienie się szarej strefy firm, które omijają wszelkie podatki – wtóruje przedstawicielowi Kingston Technology Robert Żurek, prezes zarządu Impaktu.

Z kolei Ireneusz Dąbrowski, prezes zarządu Tech Daty, zwraca uwagę, że pomysły na wyciąganie od przedsiębiorców pieniędzy dochodzą do absurdu.

Lobbyści reprezentujący interesy organizacji artystycznych odpowiedzialnych za ściąganie opłat autorskich dążą do ich zwiększania i obejmowania nimi coraz to nowych wyrobów – narzeka szef Tech Daty. – Niektórzy mówią, że pamięć flash też służy do kopiowania książek. Ba, autobus i tramwaj w końcu także przenoszą kopie dzieł literackich, całkiem na serio padają więc pomysły, by je również objąć opłatami autorskimi.

Projekt ustawy o Narodowym Instytucie Audiowizualnym nie trafił jeszcze do Sejmu. Jest więc czas, by stowarzyszenia branżowe reprezentujące przedsiębiorców zadbały o ich interesy i zareagowały na próbę wprowadzenia niekorzystnych przepisów.

 

 

ROBERT ŻUREK

prezes zarządu Impaktu

Regulacja, którą państwo chce wprowadzić, w krótkim czasie okaże się kolejną ustawą pełną dziur i niejasności. Zrealizowanie tego pomysłu spowoduje po raz kolejny duże zamieszanie i problemy interpretacyjne. Technika kroczy bardzo szybko do przodu, produkty RTV i IT przenikają nasze życie codzienne na każdym kroku, urządzenia stają się coraz bardziej uniwersalne i wielofunkcyjne. Ciekawe czy np. importer samochodu z wbudowanymi telewizorkami musiałby płacić ten podatek od wartości samochodu.

Opłaty, jakie wnosimy do ZAIKS-u, już budzą wiele kontrowersji. Logiczne byłoby opodatkowanie właśnie przychodów ZAIKS-u. Importerzy wnoszą opłaty na rzecz organizacji autorskich, ale nie wiadomo, co się z tymi pieniędzmi dzieje. Dlaczego właśnie tam nie poszukać środków na cyfrową archiwizację utworów.

Nowa ustawa spowoduje powiększenie szarej strefy firm, które omijają wszelkie podatki, co pogłębi nieuczciwą konkurencję. Ile jeszcze nasza branża może unieść nowych podatków? Ile jeszcze raportów i rozliczeń będziemy przygotowywać i składać? Myślę, że żadna z osób, które wymyślają przepisy, nie ma świadomości, ile różnych podatków i opłat ciąży na jednym produkcie. Od niedawna musimy wnosić opłaty za recykling sprzętu elektronicznego, które z roku na rok rosną, płacimy za wprowadzone opakowania do tych produktów, cła, opłaty licencyjne i autorskie. Prawda jest taka, że większość pieniędzy, które państwo chce ściągnąć od wybranej przez siebie w niejasny dla mnie sposób grupy przedsiębiorców, zostanie przeznaczona na stworzenie potężnej struktury administracyjnej, której koszty utrzymania będą z biegiem czasu rosły.