Za największe zasilacze awaryjne uważa się wszystkie urządzenia zasilane napięciem trójfazowym. Są to UPS-y, do których instalacji potrzebna jest fachowa obsługa, a może ją zapewnić jedynie serwis producenta. Średniej wielkości integrator nie może sobie pozwolić na zatrudnienie specjalisty z tej dziedziny, jeśli systemy zasilania awaryjnego dużych mocy stanowią jedynie dopełnienie jego oferty. Dlatego zasilacze o mocy kilkudziesięciu i więcej kVA sprzedawane są najczęściej klientowi końcowemu bezpośrednio przez producenta. Rozmowy techniczne związane z instalacją UPS-a najczęściej odbywają się jeszcze na etapie projektowania siedziby klienta, a producenci w nich uczestniczą.

Rozmowy o zasilaniu awaryjnym rozpoczynają się dużo wcześniej niż w przypadku innego sprzętu informatycznego – mówi Piotr Kocan, Distribution Channel Manager w MGE UPS Systems. – Nasi konsultanci są obecni już przy planowaniu infrastruktury elektrycznej w przyszłej siedzibie firmy i doradzają wybór najlepszego miejsca dla zasilaczy na długo przed rozpoczęciem rozmów handlowych.

Warto zaznaczyć, że UPS o mocy 80 kVA można zmieścić na powierzchni mniejszej niż metr kwadratowy, jednak waży on prawie tonę, wymaga więc pomieszczenia z podłogą o specjalnie wzmocnionej konstrukcji. Ponadto przygotowanie sieci energetycznej, instalacja zasilacza i uruchomienie go wymaga udziału specjalistów.

Rynek UPS-ów o największych mocach stanowi w Polsce zaledwie kilka procent sprzedaży zasilaczy awaryjnych. Najwięksi gracze na tym rynku to: APC, GE IMV, MGE UPS Systems i Powerware. Wszyscy producenci zgodnie mówią, że w 2002 roku sprzedaż jest mniejsza i nie należy spodziewać się dużych zmian na lepsze w najbliższym czasie.

Najwięksi klienci, np. banki, operatorzy telefonii komórkowych, mają już skompletowane instalacje zasilana awaryjnego, a większość nowych inwestycji została wstrzymana – mówi Tomasz Starzec, szef polskiego oddziału APC.

Nie oznacza to jednak, że jest to rynek zamknięty dla małych integratorów i dilerów IT.

Trójfazowe dla dilera

Do dużych UPS-ów zabezpieczających sieci trójfazowe zalicza się również urządzenia o mocy 30, 10 lub 5 kVA, czyli takie, które mogą znajdować się w ofercie typowych firm sprzedających sprzęt komputerowy. Zdaniem Mikołaja Olszewskiego, Senior Sales Executive w Est Energy, który jest przedstawicielem GE IMV, dilerzy są coraz lepiej przygotowani do sprzedaży zasilaczy, jednak 'boją się’ urządzeń innych niż jednofazowe UPS-y.

Dziś bardzo trudno sprzedać komputery z zyskiem, zwykle zarabia się na usługach integracyjnych, takich jak wykonanie sieci komputerowej lub sprzedaż i instalacja zasilacza awaryjnego – mówi Mikołaj Olszewski. – Dlatego dilerzy powinni je oferować nawet, gdy nie mają wiedzy technicznej, bowiem dostarczamy ze sprzętem wszystkie niezbędne usługi. A w takim przypadku diler dostaje do ręki prowizję za przeprowadzoną transakcję.

Ile można zarobić na zasilaniu?

Prowizja dilera mieści się zwykle w granicach od 2 do 10 procent ceny zasilacza i zależy od stopnia zaangażowania w proces sprzedaży i instalacji zasilacza – mówi Marcin Brzezicki, Product Manager w Orvaldi Power Protection.

Trochę techniki

Jeśli chodzi o konstrukcję, największe UPS-y wyglądają tak samo jak zwyczajny, mały zasilacz awaryjny, pracujący w trybie online. Składa się z trzech modułów. Pierwszy to prostownik, w którym napięcie zmienne 380 V, 50 Hz z trójfazowej sieci energetycznej zostaje przetworzone na napięcie stałe. Następnie trafia do drugiego elementu – baterii, które zasilają ostatnią część zasilacza zwanego najczęściej przetwornicą lub falownikiem. W przetwornicy stałe napięcie z baterii zostaje ponownie przekształcone w napięcie zmienne. Proces ten nosi nazwę podwójnego przetwarzania, czyli zamiany napięcia zmiennego na stałe (AC/DC), a następnie powtórnej zamiany stałego na zmienne (DC/AC) w falowniku. Ostatnim elementem, który znajduje się w tym samym module co przetwornica, jest transformator. Najważniejszym zadaniem transformatora jest oddzielenie galwaniczne energii wpływającej do zasilacza od energii z niego wypływającej. Jest to bardzo istotna część urządzenia, bowiem w wielu przypadkach zadaniem UPS-a jest nie tylko podtrzymanie napięcia, ale również 'oczyszczenie’ go z wszelkich zakłóceń, a przed wszystkim przepięć. Tę właśnie funkcję pełni transformator.

W latach 90. pojawiła się technologia beztransformatorowa, która pozwoliła na zmniejszenie zarówno wymiarów zasilaczy, jak i ich ceny. UPS bez transformatora kosztuje 10 – 15 proc. mniej niż jego tradycyjny odpowiednik. UPS-y TL (transformer less) z uwagi na ograniczenia konstrukcyjne mogą być stosowane tylko w miejscach, gdzie całkowity pobór mocy nie przekracza 30 kVA. Jednak największą wadą urządzeń TL jest to, że nie zapewniają wspomnianej separacji galwanicznej. Dlatego wszędzie tam, gdzie bezpieczeństwo zasilania jest wymogiem bezwzględnym (np. w urządzeniach medycznych lub pomiarowych), nie znajdują zastosowania.

UPS-y w przyszłości

Zasilacze awaryjne należą do grupy produktów, w której postęp technologiczny następuje bardzo powoli.

Wysiłki konstruktorów skupione są głównie na projektowaniu urządzeń lżejszych i o mniejszych wymiarach – mówi Wojciech Lisowski, zastępca dyrektora ds. reklamy BPS, dystrybutora Powerware. – Obecnie produkowane UPS-y są nawet o dwie trzecie mniejsze od tych sprzed 10 lat.

Zdaniem wielu ekspertów nie należy spodziewać się w przyszłości radykalnych zmian w technologii produkcji UPS-ów. Będą dotyczyły raczej konstrukcji, która ma zapewnić elastyczne dopasowywanie dostarczanej mocy do potrzeb klientów.

Do tej pory zasilacze, które można było łączyć z innymi, kosztowały drożej – mówi Mikołaj Olszewski. – Obecnie mamy w ofercie zasilacz 10 kVA skonstruowany tak, że można go łączyć z trzema takimi samymi modułami. Jego cena jest taka sama, jak tradycyjnego, wolno stojącego zasilacza o tej samej mocy.

Jednak zdaniem Tomasza Starca w przyszłości możemy oczekiwać bardzo dużych zmian związanych nie z innowacjami technicznymi, ale ze sposobem zasilania komputerów i innych urządzeń elektrycznych. Warto zwrócić uwagę jak wielu przetworzeniom ulega energia elektryczna, zanim zasili urządzenia. Napięcie zmienne z sieci energetycznej jest w zasilaczu awaryjnym przetwarzane najpierw na stałe, potem na zmienne, by w zasilaczu wszystkich biurowych urządzeń elektrycznych znowu zostać przetworzone na napięcie stałe… Mamy więc do czynienia z potrójnym przetwarzaniem. Jednym ze sposobów uproszczenia drogi zasilania jest tzw. elektryczny ethernet, czyli zasilanie sprzętu komputerowego za pośrednictwem okablowania sieciowego. Inną dużą zmianą w UPS-ach będzie zastąpienie tradycyjnych baterii 'wirującym kołem’ lub ogniwami paliwowymi (patrz: wypowiedź Tomasza Starca).

Kiedy na rynku będzie zasilacz z futurystyczną baterią? Pewnie nieprędko. Również pomysł zasilania komputerów bezpośrednio napięciem stałym wydaje się być dziś mało realny, bowiem wymagałby współpracy konstruktorów UPS-ów i komputerów. Jednak wszystko zależy od kondycji rynku. Zainteresowanie nowymi konstrukcjami niewątpliwie będzie większe, gdy wzrośnie sprzedaż zasilaczy.