Symantec opublikował 17. wydanie „Raportu o zagrożeniach bezpieczeństwa w internecie”. W 2011 r. ilość ataków wykorzystujących złośliwe oprogramowanie zwiększyła się o 81 proc. (do ponad 5,5 mld). Liczba unikatowych wariantów niebezpiecznego oprogramowania wzrosła do 403 mln, o 36 proc. więcej było ataków wykorzystujących strony internetowe. Serwisy zakupowe znalazły się na 4. miejscu najczęściej zainfekowanych witryn WWW (7,7 proc.). Numerem 1 na czarnej liście są blogi i komunikatory (19,8 proc.).

Według producenta najbardziej dziurawą przeglądarką w 2011 r. (z największą ilością luk ułatwiających atak) było Safari, a na drugim miejscu był Firefox. Sporo luk załatano w Google Chrome, która z pierwszej pozycji spadła na trzecią. Numerem 4 był Explorer, a na piątym miejscu (czyli jako najbezpieczniejsza) znalazła się Opera (w sumie liczba wykrytych luk spadła z 346 w 2010 r. do 308 w 2011 r.).

Okazało się, że polscy internauci należą do najbardziej zagrożonych. Pod względem ilości komputerów zombie w regionie EMEA nasz kraj znalazł się na podium (trzecie miejsce). Wśród państw z całego świata Polska zajęła 15. pozycję pod względem liczby zagrożeń komputerowych (awans o jedno oczko). W EMEA nasz kraj plasuje się w pierwszej dziesiątce m.in. pod względem przechowywania stron wyłudzających dane (7. miejsce; awans o jedną pozycję), pochodzenia spamu wysyłanego przez komputery-zombie (8. miejsce; spadek o jedną pozycję), ataków sieciowych (7. miejsce), a także ataków pochodzących bezpośrednio z Internetu (9. miejsce; awans o jedną pozycję).

Na całym świecie pod koniec 2011 r. liczba ukierunkowanych ataków zwiększyła się z 77 do 82 dziennie. Ataki te wykorzystują socjotechnikę oraz odpowiednio przygotowane złośliwe oprogramowanie w celu uzyskania dostępu do poufnych informacji. Głównym celem są organizacje rządowe i sektor publiczny (25 proc.). Handel nie jest tak zagrożony (3 proc.).

Ponad 50 proc. ataków było wymierzonych w organizacje zatrudniające mniej niż 2,5 tys. pracowników, a 18 proc. – w firmy zatrudniające mniej niż 250 osób. Stają się one celem prawdopodobnie dlatego, że stanowią część łańcucha dostaw większych przedsiębiorstw i są słabiej chronione. Cyberprzestępcy atakują zazwyczaj szeregowych pracowników działów kadr, PR i sprzedaży, którzy są przyzwyczajeni do otrzymywania dużej ilości e-maili z załącznikami. Polują na ofiary także w serwisach społecznościowych. Coraz bardziej zagrożeni są użytkownicy smartfonów i tabletów.

– Zaobserwowaliśmy duży wzrost liczby ataków na urządzenia mobilne,
które cyberprzestępcy wykorzystują jako przyczółek do zdobycia poufnych
danych korporacyjnych
– powiedziała Jolanta Malak, Country Manager Symanteka w Polsce.
Według producenta w 2011 r. liczba luk w zabezpieczeniach takiego sprzętu wzrosła o 93 proc. Częściej atakowano Androida.

W 2011 r. na każde naruszenie bezpieczeństwa danych przypadało średnio 1,1 mln skradzionych tożsamości, co oznacza radykalny wzrost w porównaniu z jakimkolwiek innym rokiem. Najczęstszą przyczyną naruszeń bezpieczeństwa jest kradzież lub zgubienie komputera bądź innego urządzenia. Według Symanteka 50 proc. utraconych telefonów nie zostało odzyskanych, a 96 proc. (łącznie z odzyskanymi) doprowadziło do naruszenia bezpieczeństwa danych.